Cześć wszystkim!
Dzisiaj post z przymrużeniem oka, do którego skłoniła mnie odebrana kilka dni temu paczka. Pamiętam, kiedy zaczynałam przygodę z pierwszym autorskim blogiem, byłam zakochana po uszy w blogach modowych a dziewczyny je prowadzące, wschodzące gwiazdy, które dzisiaj nieźle na tym zarabiają, uważałam niemalże za boginie. Zachwycałam się każdym postem, zwłaszcza tymi typu "new-in" i zazdrościłam tych nowiutkich ciuchów, butów czy kosmetyków. Ah, jakże ja okropnie chciałam być blogerką modową! Jakże ja okropnie chciałam pokazywać światu swoje chociażby lumpeksowe zdobycze! Dzisiaj zdecydowanie mi przeszło, aczkolwiek wracam do tych blogów z sentymentem i - gdybym tylko sama na modzie w jakimś stopniu się znała - chętnie bym się w taką blogerkę modową pobawiła. Zamiłowanie do grzebania w tekstyliach odziedziczyłam po babci - krawcowej i ta miłość do mody, miłość do ubrań zawsze gdzieś we mnie będzie.
Dlatego, gdy odebrałam przesyłkę, którą zamówiła moja połówka - swoją drogą zapalony kibic klubu AFC Ajax, co wyjaśnia motyw pojawiający się na ubrankach - postanowiłam z mojego nienarodzonego jeszcze synka zrobić małego fashionistę i jako jego przyszła stylistka, dumnie prezentuję Wam nasze pierwsze "NEW IN"!
Nie traktujcie tego postu zbyt poważnie, moi drodzy, swojego syna w modę mieszać nie będę. Prędzej będzie miał styczność z piłką, o ile będzie miał na to ochotę (co u boku takiego taty jest raczej nieuniknione).
Nie mogę się już doczekać, kiedy uwiecznię ich pierwszy wspólnie obejrzany mecz!