Lumpeksy to prawdziwa skrzynia skarbów blogerek modowych, fotografów, krawcowych i całej masy dziewczyn, które kochają bawić się modą. Już za kilkanaście złotych można skompletować niebanalny outfit, który przyciągnie wzrok nie tylko płci przeciwnej!
Jak sprawić by wizyta w lumpeksie w dzień dostawy była owocna, jak szukać i czego unikać, by zakupy te, mimo włożonego wysiłku, należały do przyjemnych? To proste - paradoksalnie.
Po pierwsze - znajdź czas i bądź "w nastroju". Im większy lumpeks masz na oku, tym więcej czasu potrzebujesz. Nastaw się na to. Niestety bardzo rzadko zdarza się, że znajdziesz coś ciekawego mając jedynie kwadrans, nerwowo patrząc na zegarek.
Po drugie - przygotuj się. Wybierając się do sh dobrze jest znać swoją rozmiarówkę i na wszelki wypadek mieć ze sobą centymetr krawiecki. Dzięki temu zaoszczędzisz czas, biorąc do przymierzalni ciuchy wyłącznie w Twoim rozmiarze. Również wygodna torba lub plecak wydają się być nieocenione!
Po trzecie - wybierz mniejsze zło. Nie rzucaj się od razu na wielkie lumpeksowe hale, bo w ferworze zakupów - całego grzebania, przewracania, przymierzania - zgubisz się wśród wieszaków i nie znajdziesz niczego ciekawego, co skutecznie zniechęci Cię do dalszych poszukiwań.
Po czwarte - jeśli trzeba, poczekaj. Masa nowiutkich, świeżutkich rzeczy, jeszcze z metkami po 100 zł/kg kusi, ale lepiej odczekać kilka godzin po otwarciu, niż pchać się na złamanie karku między wredne, moherowe babcie, narażając się przy okazji na siniaki, skaleczenia i utratę zębów. Te z pozoru słabiutkie starsze panie z laseczką u boku, to prawdziwe lumpeksowe weteranki, gotowe dla jednej spranej, podartej koszulki zakłapać Cię na śmierć swoją sztuczną szczęką. Wejdź do sklepu, gdy zrobi się w nim trochę luźniej - będziesz się czuć bardziej komfortowo.
I po piąte - kupuj z głową. Sięgasz po za dużą, poplamioną Bóg wie czym koszulkę, w nadziei, że "plama się spierze" i "skurczy się w praniu"? Nic bardziej mylnego. Jeśli plama miałaby się sprać - podejrzewam, że już by jej tam nie było. Zauważ też, że ciuchy te (pomijając ciuchy z metkami) mają za sobą jakąś przeszłość i łatwo po nich poznać jak zachowują się w praniu. Jeśli czas Ci na to pozwala - przymierz wszystkie ciuchy w Twoim rozmiarze, które zamierzasz kupić - chyba że kupujesz dziurawy golf, by wycierać kocie fekalia z parkietu - to zupełnie inna sprawa. Dzięki temu unikniesz rozczarowania i zachowasz kilka złotych "w suchym".
I ciesz się z każdej zdobyczy! Dzięki nim budujesz swój własny, indywidualny styl!
świetne rady, ja lubię chodzić do lumpków czasem trawiam na zaje*iste rzeczy :)
OdpowiedzUsuńhttp://dlaniejdlaniego007.blogspot.com
Wredne, moherowe babcie to zmor lumpeksów ;p Ja niestety jeżdże na lumpy tylko przy okazji zakupów w mieście, bo w mojej okolicy nie ma. Dodałabym 6 punkt- weź ze sobą kogoś :D Moim głosem doradczym jest mama, która od razu potrafi powiedzieć, czy ja w danej rzeczy będę chodziła, czy to tylko impuls chwilowy xD
OdpowiedzUsuńZajmij się BACHORAMI i do GARÓW
OdpowiedzUsuńJuż Ty się o mojego "bachora" i o moje "gary" nie martw. Na drugi raz radzę wyrażać się bardziej kulturalnie.
UsuńBardzo przydatne rady ! Świetny post ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno mi się przyda
Zapraszam do mnie - sytuacjabez.blogspot.com
Ja nigdy nie mam z kim iść do lumpeksu, a jak już z mamą, to ona się spieszy x.x Może w Polsce przejdę się tam na spokojnie :P
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam :)
polgia.blogspot.be
ja się muszę wreszcie wybrać i może w weekend uda mi się, bo przydałoby się lekkie odświeżenie szafy.;) chociaż ja nie mam aż takiej cierpliwości do zakupów, więc zwykle z trudem przychodzi mi spędzenie więcej niż dziesięciu minut w sklepie. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Ja mam ostatnio ochotę na rajd po chełmińskich lumpach, ale jakoś nie może on dojść do skutku... Ostatnio przedłożyłam ponad niego wyprzedaże w centrum handlowym i na szczęście wróciłam z odpowiednią ilością nowych ubrań :D a jak jest z lumpami w Holandii?
OdpowiedzUsuńHaha niestety sporo tutaj mamy rozmiarów 44+, więc część dla babć moherowych zostanie :D Fajnie, że w Holandii takie second handy są w ogólnym uznaniu "normalne", a nie głownie dla "tych, których nie stać na sieciówki", jak u nas... Chociaż, coraz więcej osób dostrzega zalety przebierania w używanych rzeczach, więc może za niedługo i u nas "lumpeksy" i "komisy" nie będą tylko składowiskami starych gratów xD
OdpowiedzUsuńja nie kupuje w lumpeksach;)
OdpowiedzUsuńPrzecież nawet z rachunku zysków i strat lepiej coś sprzedać, niż wyrzucić. Lepiej kupić coś w dobrym stanie od kogoś, niż z gigantycznym narzutem sieciówki. Poza tym, jak napisałaś - " Jeśli plama miałaby się sprać, już by jej tam nie było. Zauważ też, że ciuchy te (pomijając ciuchy z metkami) mają za sobą jakąś przeszłość i łatwo po nich poznać jak zachowują się w praniu." Podwójna korzyść :D
OdpowiedzUsuńAle Polska spogląda na Zachód, ostrożnie i z rezerwą czasową, ale spogląda i kopiuje większość zwyczajów. Zmieniłabym jednak modę na fastfoody jako formę diety na lumpeksy/oddawanie używanych rzeczy jako formę nabywania ;)
świetny post! :) lubię chodzić czasem do lumpeksów, mam sporo rzeczy z nich, które są moimi ulubionymi! Rady są bardzo przydatne i u mnie wszystkie się sprawdzają ;)
OdpowiedzUsuń~zapraszam na mojego bloga
Nigdy nie miałam głowy do kupowania ubrań w lumpeksach. Za to moja mama ma jakiś cudowny dar, zawsze znajdzie coś genialnego :D
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu wybieram się na polowanie do lumpeksów ale zebrać się nie mogę. Ten zapach mnie chyba odstrasza, ale może w końcu się przełamię :D I z pewnością rady mi się przydadzą!
OdpowiedzUsuńhttp://ksiezycova.blogspot.com/
Cenne rady! Uwielbiam lumpeksy :)
OdpowiedzUsuńnie mam kiedy sie wybrać ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ! :)
Anru,
Oo, opisujesz mój odwieczny problem! Za każdym razem wydaje mi się, że rzecz w rozmiarze xxl się zmniejszy, uda się przewiąać paskiem, wstążką, skrócić, wydłużyć, przefarbować. Jak się domyślasz mam już specjalną półkę w garderobie na rzeczy do przeróbki, której czas prawdopodobnie nigdy nie nadejdzie ;p
OdpowiedzUsuńja nie mam szczęścia do lumpeksów :(
OdpowiedzUsuńświetne porady! Przy następnej wizycie postaram się o wszystko zadbać ;)
OdpowiedzUsuńhttp://stayy-positivee.blogspot.com/
Dostałam mini zawału, gdy nie mogłam znaleźć Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńA ja wracam znów- znów pod innym adresem.
Serdecznie zapraszam i czekam na Twoje nowe posty :*
http://aga-dreamer.blogspot.com/