Determinantem dzisiejszego postu jest pytanie "Dlaczego czuję tak nieodpartą potrzebę blogowania?", które w ostatnim czasie zadałam sobie chyba ze sto razy.
Powiem szczerze - nie pamiętam dokładnie w którym momencie zrodził się pomysł założenia pierwszego bloga od którego wszystko się zaczęło. Pojedyncze blogi zaczęłam przeglądać bodajże jeszcze w gimnazjum. Zacznę od tego, że - mimo iż wiele osób twierdzi inaczej - jestem osobą dość nieśmiałą. Zostałam wychowana tak, żeby nigdy nie wychylać się przed szereg. Cicha, zamknięta w sobie szara myszka. Od dziecka byłam nijaka, brzydka. Gdy miałam 13, może 14 lat wygląd stał się moją największą obsesją. Bardzo bolały mnie słowa krytyki i mimo że pewnie tego nie pokazywałam, często płakałam w poduszkę, wstydziłam się swojego wyglądu; miałam okropne kompleksy na punkcie odstających uszu, wielkiego jak burak nosa, krzywych zębów, byle jakich włosów. To były koszmarne lata, w których z dnia na dzień zamykałam się w sobie jeszcze bardziej, pod lawiną wyzwisk i śmiechu starszych kolegów. Czułam się paskudnie. Trwałam w tej nieszczęsnej skorupie parę ładnych lat...
Aż pewnego dnia dorosłam. Obrałam inne, nowe piorytety. Nie mogę powiedzieć, że wygląd przestał być dla mnie ważny, bo chyba nigdy się tak nie stanie; mimo wszystko jestem dziewczyną, a dziewczyny zawsze zwracają na to uwagę. Ale wygląd przestał być najważniejszy. Pewnego dnia zwyczajnie przestałam obsesyjnie martwić się o to, jak wyglądam. Kompleksy nie zatruwają mi już życia tak jak kiedyś. I to między innymi blog pozwolił mi nabrać pewności siebie i dystansu do swojej osoby. Po kilku latach śledzenia blogerek zauważyłam, że nikt, dosłownie nikt nie jest idealny, a najbardziej uwielbiane są osoby, które... są sobą. W dodatku najwięcej przykrości sprawiają nam ci, którzy sami mają masę kompleksów i wylewając na nas wiadra pomyj, chcą je tak jakby pomniejszyć. Ponad dwa lata temu jeszcze bym o tym nie mówiła. Dziś się z tego śmieję. Wiem, że jeszcze dużo wody w rzece upłynie zanim zaakceptuję siebie w pełni, ale jestem na dobrej drodze. I bez mrugnięcia okiem, z głową wysoko uniesioną do góry, patrzę w te twarze, które niegdyś były dla mnie pełne pogardy. Dziś to ja triumfuję.
I życzę każdej z Was, udręczonej kompleksami czy wyśmiewanej, znalezienia się w tym momencie życia, w którym powiecie "Mam Was gdzieś, szydzę z Was. Czuję się dobrze sama ze sobą".
I życzę każdej z Was, udręczonej kompleksami czy wyśmiewanej, znalezienia się w tym momencie życia, w którym powiecie "Mam Was gdzieś, szydzę z Was. Czuję się dobrze sama ze sobą".
Popieram. :) Sama kiedyś byłam strasznie zakompleksiona i niedoceniana przez rówieśników ale teraz na pewno jestem 100x bardziej pewna siebie. ;)
OdpowiedzUsuńFajnie jest znać dużo języków, także życzę Ci tego papierka :D
OdpowiedzUsuńCo do notki - też niezbyt dobrze wspominam czas gimnazjum... Nie dość, że jeśli nie było się wygadanym i ładnym, to było się przez takowych nieprzychylnie postrzeganym, to jeszcze i nauczyciele nie pomagali. Ale teraz już czuję się dobrze sama ze sobą, a dodatkowo okazuje się, że to niekoniecznie ci, którzy mieli w gimnazjum najlepiej, nadal triumfują ;) Dobrze mi z moimi wadami i zaletami, ważniejsze, że rozsądnie się pokierowało życiem i nie siedzi nadal tylko we wsi pijąc piwo co wieczór~
Droga Pyskaro! Mogłabym napisać odę o tym jak bardzo utożsamiam się z tym wpisem, chrzanie - ze wszystkimi Twoimi wpisami. Dobrze, że wróciłaś. Strasznie podnosisz na duchu - pewnie nawet nieświadomie. Chwała Ci za skromność i normalność! :D A przede wszystkim fajna "dupa" z Ciebie :D buziaki :D
OdpowiedzUsuńJezu, ja mam do teraz zupełnie te same kompleksy co Ty, ale staram się nimi nie przejmować i ludzie ich zbytnio nie zauważają, więc jest nawet Ok
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam :)
polgia.blogspot.be
Mi bloggowanie dużo daje i uzależniłam się haha :)
OdpowiedzUsuńMój Blog - klliik!♥♥
Ja mam ogromne kompleksy na swoim punkcie...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że z czasem to przejdzie ;'(
http://sapphireblog1.blogspot.com
jak rozwijam pasje to od razu usmiech <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdanie kardiganow :)
dorey-doorey.blogspot.com
Na szczęście mi nie jest zbyt trudno uczyć się języków, chociaż akurat nie znoszę gramatyki, która boli mnie i nudzi...
OdpowiedzUsuńDokładnie taki obrazek :) I wtedy cieszę się, że miałam jakieś inne zainteresowania niż zdobywanie popularności w szkole, dzięki czemu jestem gdzie jestem i jest mi z tym dobrze. Tobie chyba też już jest ze sobą dobrze? ^^
Fajnie, że blogowanie dało Ci dystans do siebie, bo kompleksy ma każdy i tak jak napisałaś, nikt nie jest idealny. Ja jestem maniakiem, jeśli chodzi o ciuchy (niestety), a blogowanie pozwala mi się wyżyć w tym temacie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Oj tak , ja też mam okropne kompleksy a największy to chyba dotyczy moich ud i uszu ;cc
OdpowiedzUsuńJakoś trzeba niestety dalej żyć ;/
Super blog , oby tak dalej!
W sumie holenderski brzmi mi zwykle dosyć osobliwie... ale całkiem dobrze w piosenkach. Chociaż, nie znam dużo. Jedną od Mister Polska. xD
OdpowiedzUsuńCóż, oni wtedy podnosili swoje ego Twoim kosztem, teraz Ty możesz robić to samo, bez wyrzutów sumienia - każdy przecież na siebie sam zapracował ;)
tak, ja byłam wysmiewana... ale dzięki blogowi czuje się o wiele silniejsza! <3
OdpowiedzUsuńa ludzie przestali hejtować ... tzn może nie przestali, ale przynajmniej już takie info do mnie nie dociera. chociaż może jednak wolalabym wiedzieć, kto faktycznie jest ze mna szczery ;/ ehh
Co powiesz na wzajemną obserwację?
PS zapraszam do lajkowania!
https://www.facebook.com/pages/ANNFFASHION/1397734147115883
pozdrawiam cieplutko ;)
Każdy ma jakieś kompleksy ale myślę że trzeba je przezwyciężać.
OdpowiedzUsuńmogłabyś mi pomóc?
http://doublecherryfashion.blogspot.com/
Takie też miałam wrażenie o tym języku, przy czym w muzyce specjalnie nie narzuca się charczenie, raczej to ładny element rytmu czy też melodii :D Kiedyś pojadę i do Holandii, to posłucham ;)
OdpowiedzUsuńKażdy w jakiś sposób jest wyśmiewany. Też mam kompleksy, które nie dają mi spokoju, no ale co zrobię? Nic nie zrobię. Trzeba zaakceptować siebie :D
OdpowiedzUsuńA co do obserwowania mojego bloga to nie rozumiem, ja się na tym nie znam haha i jeśli mogłabyś mi wytłumaczyć dokładniej, o co Ci chodzi to byłabym baaardzo bardzo wdzięczna :**
Też mam kompleksy i czasem w sumie nie wiem co z nimi robić ale cóż :D
OdpowiedzUsuńA co do obserwowania mojego bloga to nie bardzo rozumiem o co chodzi :D Mogłabyś mi to wytłumaczyć? Nie znam się na tym, więc byłabym baardzo, baardzo wdzięczna :**
Hahaha nie zdziw się, jeśli w przyszłe wakacje będę Cię pytać o tanie hostele w okolicy :D
OdpowiedzUsuńjak blogowanie sprawia Ci przyjemność to Twój blog bedzie działał dłuuugo :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :) nowy post :)
Pewnie, że odpowiada, byłoby zdecydowanie milej, niż nocować w hostelu ;D Ale póki co będę miała na uwadze zwiedzenie Holandii w przyszłym roku, na razie nic nie planując.
OdpowiedzUsuńEj peeling jest fantastyczny i od ponad miesiąca robiłyśmy w domu, a prysznic się nie zapychał. Teraz mam w mieszkaniu wannę i nieco mnie przestraszyłaś tą nieciekawą wizją, ale robiłam już dwa razy i nic się nie stało ;3
Kompleksy z czasem przechodzą, każdy staję sie bardziej atrakcyjny i pewny siebie jak ty ;)
OdpowiedzUsuńKLIK-BLOG
grunt to nie przejmować się zdaniem innych!
OdpowiedzUsuńjeśli możesz to poklikaj w kliki w poście u mnie!
http://panmalofel.blogspot.com/2014/10/elegant-rock-supra-magazine.html
Dzienki, mało kto mówi tak super o Zabrzu. ;_;
OdpowiedzUsuń