Opowiem Wam teraz pewną anegdotę, która miała miejsce już całkiem dawno, ponad dwa lata temu. Znałam pewną parę, byli młodzi, piękni, zakochani. Cały świat stał przed nimi otworem. Wszystko układało się niemalże jak w bajce, aż do momentu, w którym między nimi pojawił się...
Zniszczył przyjaźń, miłość, zaufanie. Nie wierzyli sobie nawzajem. Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta, coś między nimi pękło. Czar zakochania prysnął. Ona płakała, a on się śmiał. Oszukiwał ją. Oszukiwał ją bardzo długo. Gdy w końcu zapytała go "Dlaczego?", usłyszała najbardziej absurdalną odpowiedź, jaką tylko mogła sobie wyobrazić -
"Bo nie ustawiłaś statusu w związku na fejsbuku, kochanie".
Po jakimś czasie próbowała wymazać z pamięci przykre wydarzenie i na siłę skleić to, czego skleić się już nie dało. Spojrzałam jej wtedy głęboko w oczy (mogłabym przysiąc, że wzrok miała tak pusty i nieobecny) i powiedziałam kilka pięknych i prawdziwych słów: Z czasem w Twoim życiu pojawi się ktoś, dzięki komu zrozumiesz, dlaczego z innym Ci nie wychodziło.
Zrozumiała. Uśmiechnęła się szeroko. Dziś jest szczęśliwa.
Tak się skończyła fejsbukowa farsa. Morał? Nie pozwól, by internet określał Twoje relacje z kimś, kogo kochasz. Jeśli dla Twojego faceta status na fejsbuku jest ważniejszy od tego, co Was łączy, to nie spodziewaj się, że będzie się o Ciebie troszczył bardziej, niż o swoje zwierzęta na Farmville. Naprawdę.
to z moim jest odwrotnie, on nie ma żadnego statusu na fejsie, ja mam tylko, że w związku jestem i tylko czasem się z tego śmiejemy. ;) generalnie jakoś nie przykładam do takich deklaracji większego znaczenia, bardziej niż ten status określają nas wspólne zdjęcia z wycieczek wrzucane raz przeze mnie, a raz przez niego. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
http://poprostumadusia.blogspot.com/
Mądre. A historia choć jeszcze parę lat temu wydawała by się nierealna, w dzisiejszych czasach jak najbardziej może się przytrafić. Niesamowite, jak zmienia się społeczeństwo pod wpływem jednego trendu.
OdpowiedzUsuńświetne te ostatnie zdanie haha :) i ogółem bardzo mądry post,ja sama nie rozumiem tego,że ktoś po trzech dniach w związku zmienia swój status... ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://blog017.blogspot.com/
bardzo mądre słowa, ja też znam niejeden przypadek, kiedy to Facebook zniszczył z pozoru udany związek.
OdpowiedzUsuńpodpisuję się obiema rękami pod tym, co napisałaś :)
Aż trudno uwierzyć, że coś takiego naprawdę się zdarzyło. No cóż, dla niektórych Facebook to całe życie- czasem mam wrażenie, że dla połowy moich znajomych tak właśnie jest ;p
OdpowiedzUsuńTo idiotyczne,żeby ludzie w ten sposób okazywali sobie 'miłość'. Najgorsze jest to, że nie są to tylko trzynastolatki, a również dorosłe osoby, 20+ przywiązują do tego tak wielką wagę.... :O
OdpowiedzUsuńtrudno uwierzyć w coś takiego...
OdpowiedzUsuńAj, no ja też sporo włosów gubię, szczególnie przy czesaniu... Ostatnio chyba co prawda nieco mniej, ale wciąż sporo ;/ Wanna nadal nie zapchana, więc też będę się peelingować ile się da, żeby móc zachwycać się miękkością swojej skóry :D
OdpowiedzUsuńCo do notki - jeśli sytuacja nie była na poziomie co najwyżej 1 klasy liceum, to mam nadzieję, że koleżanka szybko zrozumiała z jakim bęcwałem ma do czynienia i poszła po rozum ;)
Tak, niedługo nie będzie się trzeba spotykać z drugą osobą w realu - przecież jest facebook. ._.
OdpowiedzUsuńInternet to okropna rzecz tak na prawdę bo bardzo nas ogranicza
OdpowiedzUsuńhttp://whinicte.blogspot.com
Co za historia! Masz rację, jeślo to było powodem to na prawdę nie warto sobie tym chłopakiem zawracać głowy!
OdpowiedzUsuńTe statusy na fejsbuku mnie, aż śmiesza. Czasami się zastanawiam, że w sumie... świat bez internetu byłby lepszy. Dla ogółu. Obserwuję!
OdpowiedzUsuńCukru sypałabym bez żalu, bo używam tylko do sosu do spaghetti i czasami do ciasta, ale miód jest zbyt smaczny, żeby go nie zjadać :D ale, pewnie nie zapycha odpływu i nie dusi zapachem oliwy? ;)
OdpowiedzUsuńTeraz wiele ludzi nie może bez niego żyć. Stał się codzienną rutyną.
OdpowiedzUsuńI nie zawsze ułatwia sprawę.
http://screatlieve.blogspot.com/
Facebook życiem... Kurczę, też często jestem na tym portalu i piszę ze znajomymi, ale jeszcze mi tak nie odbiło i mam nadzieję, że to nie nastąpi. Ale ciekawa historia :)
OdpowiedzUsuń