Mój synek śpi a ja buszuję po Waszych blogach nadrabiając komentarze i czytając zaległe wpisy. Zastanawiam się jednocześnie o czym mogłabym do Was napisać i pomyślałam, że droga jaką przebrnęliśmy z naszą kruszynką od małej, 1,5 centymetrowej fasolki aż do godziny "0", kiedy położono go na moim brzuchu, może być dosyć ciekawym zbiorem nie tylko wspomnień, ale i informacji o prowadzeniu ciąży w Holandii. Rzecz ma się nieco inaczej niż w Polsce, o czym już bodajże wspominałam, także nie bądźcie zdziwieni, gdy np. nie wspomnę o wizytach u ginekologa, bo te najzwyczajniej w świecie nie miały miejsca.
Zaczyna się dosyć niewinnie - czujesz się nieco słabiej i spóźnia Ci się okres. Kobiety bardzo często już na tym etapie wiedzą, że z ich ciałem "coś się dzieje". Robisz test i widzisz na nim dwie kreski...
...i udajesz się do lekarza domowego (huisarts). Nie do ginekologa, nie do położnej. I to tylko wtedy, gdy wcześniej wykonałaś test, którego wynik był pozytywny. Jeśli udasz się do lekarza wcześniej mówiąc, że podejrzewasz, że jesteś w ciąży, ten zwyczajowo poprosi Cię o... Zrobienie testu.
Po wizycie u lekarza domowego, który na podstawie udzielonych przez Ciebie informacji obliczy przybliżoną datę porodu, przychodzi czas na wybór położnej. Najczęściej to właśnie lekarz daje Ci namiary na kilka praktyk położniczych (verloskundigenpraktijk) w Twojej okolicy, z których wybierasz jedną i dzwonisz, umawiając się na wizytę.
Podczas pierwszej wizyty położna na podstawie badania USG (echo) potwierdza lub wyklucza ciążę oraz ustala przybliżoną datę porodu - dokładniejszą niż lekarz, gdyż kieruje się wymiarami pęcherza płodowego i płodu. Dla przykładu, w 8. tygodniu mój synek miał zaledwie 1,5 centymetra. Po założeniu karty ciąży, w której zawarte są najistotniejsze informacje, położna umawia się z Tobą na następną wizytę - najczęściej po czterech tygodniach.

I tutaj zaczyna się tak zwany "samopas", który na początku był dla mnie nie do pojęcia. No bo jak to? Nie muszę iść do ginekologa? Nie muszę pić glukozy? Wizyta u położnej raz w miesiącu? Zero wizyt w szpitalu? No właśnie... Z czasem jednak zrozumiałam, że to lepsze niż częste włóczenie się po lekarzach. W tym czasie dbasz sama o siebie i robisz to, co uważasz za najlepsze dla swojego organizmu. Tak więc: łykanie kwasu foliowego, picie dużych ilości płynów, unikanie alkoholu i innych używek oraz wystarczająco dużo snu to coś, o czym nikt nie musi przypominać. Oczywiście w razie jakichkolwiek pytań/wątpliwości możesz zawsze - 24/7 - zadzwonić do swojej położnej i się z nią skonsultować.
W międzyczasie masz do załatwienia trochę papierkowej roboty - musisz między innymi zgłosić w gminie (gemeente), że spodziewasz się dziecka - w przypadku, gdy Twój partner nie jest Twoim mężem, musi on potwierdzić ojcostwo i zgodzić się, by dziecko nosiło jego nazwisko. To również najwyższy czas, by zatroszczyć się o opiekę poporodową* (kraamzorg) oraz umówić się (najczęściej w specjalnym ośrodku lub w szpitalu) na USG w 20. tygodniu (20. weken echo) podczas którego wyklucza się szereg rozmaitych chorób i wad wrodzonych dziecka.
Około 15. - 16. tygodnia masz możliwość umówienia się na USG, które pozwoli określić płeć Twojego lokatora (geslachtsbepaling echo). Jako, że nie jest to obowiązkowe, zapłacić musisz z własnej kieszeni. Koszt rozpoznania płci to ok. 40 - 50 €.
Dalej co miesiąc udajesz się do położnej. Ta, na zwyczajowej wizycie pyta o Twoje samopoczucie, mierzy ciśnienie, waży Cię a po 30. tygodniu również mierzy wysokość macicy oraz bada położenie główki. Wizyty są częstsze, najpierw co trzy, później co dwa i co tydzień. Mniej więcej w tym czasie, po złożeniu wniosku w swojej ubezpieczalni, dostajesz (zazwyczaj darmowo) pakiet poporodowy** (kraampakket).
Mniej więcej w 34. - 36. tygodniu ciąży odwiedza Cię przedstawicielka firmy u której zgłosiłaś chęć skorzystania z opieki poporodowej. Dowiadujesz się jak wygląda ich praca, czego możesz się spodziewać oraz na ile godzin opieki możesz liczyć.
Później generalnie jesteś już u celu. Po 36. tygodniu, gdy skurcze zaczynają być bardziej regularne (mniej więcej co 5 minut, trwające około minuty i dłużej) lub gdy dojdzie do odejścia wód płodowych, czas zadzwonić do położnej i czekać na rozwój wypadków!
A później wszystko dzieje się tak szybko, że nawet nie wiesz kiedy kładą na Twoim brzuchu lepką, ciepłą kuleczkę. I od tego momentu zaczyna się Twoja prawdziwa przygoda.
*;**więcej na ten temat w przyszłych postach